Nie musisz już być silna…

Całe życie słyszałaś, że trzeba być silną.
Że nie wolno się rozklejać.
Że masz dawać radę, trzymać się, nie pokazywać, że boli.
Że inni mają gorzej.
Że przecież „takie jest życie”.
Więc się nauczyłaś — podnosić głowę, nawet kiedy pękało serce.
Uśmiechać się, gdy wewnątrz płakałaś.
Być tą, która ratuje, wspiera, ogarnia, mimo że sama nie miała już sił.
Ale prawda jest taka:
nie przyszłaś na ten świat, żeby być silna cały czas.
Twoja siła nie polega na tym, że się nie łamiesz.
Ona polega na tym, że potrafisz się podnieść.
Na tym, że mimo łez, mimo strachu, mimo wątpliwości — wybierasz życie.
Czasem prawdziwa odwaga to usiąść i powiedzieć sobie:
„Nie mam siły. Potrzebuję odpoczynku. Potrzebuję siebie.”
To nie jest słabość.
To jest akt miłości wobec samej siebie.
Bo nie musisz już udowadniać, że jesteś wystarczająca.
Nie musisz dźwigać wszystkiego sama.
Nie musisz zasługiwać na miłość przez poświęcenie.
Masz prawo do łez.
Masz prawo do ciszy.
Masz prawo do nicnierobienia, do niezrozumienia, do zmęczenia.
Masz prawo do bycia człowiekiem, nie bohaterką.
Kiedy pozwalasz sobie na słabość, wracasz do swojej prawdziwej mocy —
tej, która płynie z autentyczności, a nie z przetrwania.
Zdejmij zbroję, Kochana.
Ona była potrzebna, żebyś przetrwała.
Ale teraz przyszłaś tu, żeby żyć.
Nie musisz już być silna.
Masz być prawdziwa.
